Wszytkie posty od Wojtek Bukowiecki

#1 Powerade Volvo MTB Maraton

Już za 4 dni rozpoczniemy oficjalnie sezon startem w Volvo Powerade MTB Maraton. Jak zwykle pierwszy start będzie w dość płaskiej okolicy, województwo wielkopolskie. To że będzie płasko nie znaczy że się nie zmęczymy. Piaszczysta trasa w Murowanej Goślinie poprowadzi nas podobnie jak w zeszłym roku –  najpierw trochę wzdłuż Warty, malowniczymi leśnymi singlami a potem leśnymi duktami i lokalnymi drogami gruntowymi do najwyższego lokalnego wzniesienia – Góry Dziewiczej. Tam krótka acz wymagająca sekcja XC i powrót na ryneczek w Murowanej Goślinie. Trasa ma liczyć niecałe 65 km i ok. 550 metrów przewyższenia. Miejmy nadzieję, że konkurencja pozna nas w nowych strojach. Wystąpimy w licznym składzie – Karolina, Marta, Piotr, Grześ, Marcin, Arek i Wojtek.

http://www.mtbmarathon.com/

logo

Premiera – nowe stroje

Święta Wielkanocne już za pasem, smakołyki niekoniecznie kolarskie naszykowane ale w Wielką Sobotę trening też można zrobić. Dziś po raz pierwszy mieliśmy okazję pojeździć w nowych strojach na sezon 2014. Zupełnie inna szata graficzna, materiały i wykonawca. Trochę ryzykowaliśmy zamawiając nowe stroje ale pierwsze wrażenia są takie że się opłaciło. Na zakup nowych strojów mogliśmy sobie pozwolić dzięki hojności naszych sponsorów – firmom Krajowy-Serwis-Przemysł-Oświata oraz Arrow. Bardzo serdecznie dziękujemy za fundusze na nowe stroje.

Nowe stroje

Wszelkie prawa autorskie do projektu strojów zastrzeżone ©

Nowy sezon będziemy jeździć w nowych strojach. Zawodnicy są po wstępnych przymiarkach, projekt został zaakceptowany. Autorem jest Piotr Biernawksi któremu bardzo dziękujemy za pomoc oraz projekt i stworzenie nowej szaty graficznej naszych strojów. Co więcej, nie tylko będziemy mieć nowe stroje ale uszyje je dla nas nowa firma – RASO. Mamy nadzieję, że nowe stroje przyniosą nam trochę szczęścia i dużo pozytywnych emocji w sezonie 2014.

Sezon 2014

Nasza ekipa podjęła kluczową decyzję w sprawie startów na sezon 2014. Naszym głównym cyklem będzie walka o jak najwyższą lokatę drużynowo oraz indywidualnie w maratonach z cyklu Powerade MTB Marathon. Szkoda, że w tym sezonie będzie tylko 6 edycji ale za to mamy nadzieję, że zarówno poziom sportowej rywalizacji jak i poziom tras będzie na najwyższym poziomie.

Mimo, że edycji tak mało to nie znaczy iż nie spotkacie nas na innych zawodach. Planujemy także starty w maratonach z cyklu BikeMaraton 2014. Najprawdopodobniej będą to maratony w Myślenicach i Wiśle. Także może zahaczymy o Skandię na krakowskim podwórku i kilka innych mniejszych cykli – Świętokrzyska Liga Rowerowa czy Cyklokarpaty. Są też plany na jakiś wyścig szosowy.

Oczywiście nie zabraknie kultowych wyścigów w naszym kalendarzu jak Beskidy MTB Trophy 2014 oraz fantastycznego Salzkammergut Trophy 2014 w Austrii. W tym pierwszym wyścigu po raz czwarty będę miał przyjemność uczestniczyć. Natomiast w Austrii pojadę na 200 km. Na trochę krótsze dystanse szykują się Arek, Piotr i Janek ale jeszcze się nie zdecydowali.

P.S. Niektórzy Nasi zawodnicy przygotowują się do sezonu w Calpe

Dalsza współpraca z ARROW

Z początkiem roku dotarły do nas bardzo dobre wieści z firmy ARROW. Już drugi rok z rzędu będą jednym z naszych dwóch głównych sponsorów. Niezmiennie od samego początku firma Krajowy-Serwis-Przemysł-Oświata dalej wspiera naszą drużynę.

Obu Sponsorom serdecznie dziękujemy za wsparcie.

logo kspo2 male

Nowości w składzie

Sezon transferowy wśród zawodników ProTouru już dobiega ku końcowi. Najbogatsi martwią się kto będzie jeździł w ich drużynie i robił wspaniałe wyniki. My od nowego sezonu o to się martwić nie musimy. Do naszego składu dołącza Karolina Kukuła – z czego bardzo się cieszymy i życzymy jej wiele sukcesów i powodzenia na trasie.

#8 Istebna

W Istebnej po raz kolejny odbyło się zakończenie cyklu Powerade Volvo MTB Maraton 2013. Nasza ekipa stawiła się w stosunkowo mocnym, choć niepełnym składzie – Marta, Marcin, Piotr, Grzegorz, Janek, Arek i ja (czyt. Wojtek). Wszyscy byli pełni obaw o pogodę ale ta spisała się na medal. Dzień przed startem się rozpogodziło i przestało padać. Jak widomo, że w Beskidzie Śląskim popada to teren staje się bardzo trudny i wymagający dla rowerzystów. Po ciągłych opadach wybór dobrych opon był kluczowy. Większość z nas wstrzeliła się z oponami. Tylko Arek miał pecha ponieważ paczka z oponami nie zdążyła przyjść na czas. Niestety przełożyło się to na jego wynik. Trasa była taka jak w zeszłych latach z wyjątkiem końcówki, która została zmieniona ponieważ silne opady sprawiły, że ostatnie kilometry trasy stały się nieprzejezdne. Podejrzenie jest takie, że błoto było tam po pachy i Organizator wolał abyśmy jechali na rowerach niż je pchali w błocie po osie.

Od samego startu tempo było mordercze, pierwszy asfaltowy fragment został pokonany ze średnią prędkością ponad 30 km/h. Zaraz po wjeździe w teren rozpoczęliśmy podjazd na którym bardzo szybko każdy znalazł swoje miejsce w stawce. Kolejność jak zwykle – w czubie Marcin, trochę za nim Arek i ja, dalej Janek i Grześ a potem Piotr i Marta. Z racji tego iż był to ostatni maraton każdy toczył zacięty bój o jak największą ilość punktów do klasyfikacji indywidualnej jak i drużynowej. Bardzo zacięta walka rozegrała się między mną z zawodnikami MaxxBike – Przemysławem Janiak i Kamilem Lesiak. Niestety ten pierwszy był szybszy, natomiast Kamilowi udało mi się uciec aż na ponad 12 minut. Może gdyby nie dolegliwości żołądkowe to udałoby się dogonić i Przemka. Jego ataki natomiast odpierał Marcin, który po około 2 godzinach jazdy też zaczął odczuwać jakieś dolegliwości żołądkowe. Chyba nasze żołądki miały już dość sezonu i różnych specyfików typu żele i izotonik. Choć jeszcze rano nic na to nie wskazywało. Marcin także walczył o pierwsze miejsce w generlace M4 z Piotrem Huziorem z JMP Race oraz Sławkiem Bartnikiem. Ten pierwszy prezentował wyborną formę w drugiej połowie sezonu co powodowało że był poza zasięgiem a drugi z nich niestety nie ukończył maratonu. Marta także walczyła o wysokie lokaty choć koleżanki zawiesiły jej bardzo wysoko poprzeczkę. Przyjechała 7 wśród pań w kat K2.

Arek ze względu na wcześniej już wspomniane opony nie mógł rozwinąć skrzydeł na trasie i z powodu braku przyczepności tracił sporo na trasie. W szczególności na zjazdach. Janek natomiast powoli zaczyna wracać do dyspozycji i po kontuzji z początku sezonu zaczyna być widać iż idzie wszystko w dobrym kierunku. Przejechał cały dystans bez kryzysu i żadnej „bomby” jak to miało miejsce w Wałbrzychu. Niestety Grześ nie ukończył maratonu. Zmęczenie sezonem, treningami i trudność trasy zrobiły swoje i pokazały jak ważna jest regeneracja w trakcie sezonu. Niestety skurcze były tym razem zbyt silne aby kontynuować zmagania z tak wymagającą trasą. W szczególności, że podjazdy w błocie wymagał zdwojonej intensywności. Kolejny raz dobrą postawę zaprezentował Piotr, po międzyczasie i zajmowanych  pozycjach widać, że cały czas wyprzedził. Od checkpointu poprawił się 41 pozycji!

Ostatni maraton tego cyklu zakończyliśmy z dobrymi wynikami i w dobrych nastrojach. Na zakończenie sezonu i wręczenie pucharów czekaliśmy w dobrych humorach i doborowym towarzystwie współtowarzyszy z tras. Głównej nagrody w tomboli nikt z nas nie zgarnął ale mnie udało się załapać na mniejszą ale nie mniej fajną nagrodę w konkursie – aparat Olympus.

Wyniki:

Poz. Imię i nazwisko Kat Czas Strata
39/4 Marcin Reczyński M4 03:30:55.2 + 00:42:44
48/25 Wojciech Bukowiecki M2 03:36:27.6 + 00:48:16
73/37 Janek Szczepański M2 03:52:29.8 + 01:04:19
104/41 Arkadiusz Biczewski M2 04:14:32.1 + 01:26:21
143/26 Piotr Cisowski M4 04:33:20.3 + 01:45:09
174/7 Marta Ryłko K2 04:48:19.5 + 02:00:08
DNF Grzegorz Tympalski M4 DNF DNF

Ostatni Volvo Powerade MTB Maraton

Już jutro, 21-ego września w sobotę punktualnie o 11 nasz Team wystartuje po raz ostatni w cyklu Volvo Powerade MTB Maraton 2013. Edycja ta odbędzie się już po raz kolejny we wszystkim dobrze znanej Istebnej. Trasa w stosunku do zeszłego roku będzie niezmieniona na dystansie mega. Nasza drużyna będzie walczyć o utrzymanie się wśród najlepszych 6 drużyn na dystansie mega. Szanse są niewielkie… może nawet matematyczne bo dwie drużyny które mogą nas prześcignąć – Cyclo Trener oraz PTR Dojlidy – mają mocniejsze składy ale na pewno nie oddamy dobrej pozycji bez walki. Każdy z nas postara się pojechać na 110% swoich możliwości.

Co więcej – nasz lider, Marcin – będzie walczył o pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej M4. Bezpośrednio w szranki z nim staną Sławek Bartnik z Gomola Trans Airco oraz Piotr Huzior z JMP Race. Zapowiada się arcy ciekawy pojedynek. Także Grzegorz powalczy o pierwszą dziesiątkę w klasyfikacji a Piotr być może przeskoczy jeszcze dwóch zawodników i powalczy o 15 miejsce.

Wśród dziewczyn w K2 dwa pierwsze miejsca wydają się być rozstrzygnięte. Natomiast trzecie jest w zasięgu kilku dziewczyn. Niestety Kasia nie będzie mogła bronić swojej wysokiej pozycji ponieważ nie będzie startować ale za to Marta ma duże szanse na pudło. Stoczy zapewne zaciętą walkę z Kamilą Płoszycą.

Młode strzelby z M2 też nie odpuszczą choć tak wysoko nie stoją w notowaniach. Janek na pewno będzie chciał odpalić nogę na ostatni maraton i pokazać kto wśród młodzieniaszków z drużyny jest najszybszy. Także chce się odkuć za kontuzję która nie pozwoliła mu się przygotować dobrze do sezonu. Natomiast Arek z Wojtkiem stoczą drużynobójczą walkę o prymat w drużynie. Arek ma więcej punktów ale jeśli Wojtka nie dopadnie żaden pech to wszystko jest możliwe. Jedno jest pewne – obydwoje będą walczyć o jak najwyższe lokaty w pierwszej 20.

logo

#7 Wałbrzych

Nasza ekipa na przedostatni maraton wystawiła mocny skład – Kasia i Marta reprezentowały ładniejszą część drużyny a Marcin, Janek, Grześ, Arek i Wojtek reprezentowali część składu obdarzoną większą dawką testosteronu. Z racji, że to już końcówka sezonu każdy z nas chciał uzyskać jak najlepszy wynik celem zdobycia jak najwyższej pozycji w generalce przed ostatnim wyścigiem. Pogoda powitała nas zacnie – bezchmurne niebo, lekki wiaterek i piękne słońce. Warunki wprost idealne do ścigania. Organizator też staną na wysokości zadania i nie kombinował z trasą a postawił na sprawdzony schemat. Interwałowy charakter trasy po przejezdnych szutrowo-leśnych fragmentach okazał się strzałem w „dziesiątkę”. Przy dobrej nodze można było podjechać wszystko.

Od startu tempo bardzo dobre – każdy jechał na miarę swoich możliwości. Jak zwykle prym wiódł Marcin jadąc do pierwszego checkpointu w pierwszej 15 open! Dalej jechali Wojtek, tuż za nim jechał Arek z Jankiem a parę minut za nimi Grześ. Dziewczyny jechały trochę dalej, ale każda trzymała swoje tempo. Niestety mimo optymalnego przygotowania, świetnej formy pech nie opuszcza Wojtka i na szutrowym zjeździe w lesie wbija wkręt w oponę, co przekreśla szanse na dobry wynik… W dodatku brak obycia z kołami 29″ i ciśnieniami, jakie powinno się ładować po laczku w dętkę powodują tak dużą stratę, że pozostaje tylko dojechać do mety (sic!). Kolejno Wojtka mija Arek, Janek i Grześ. Dziewczyny też doganiają defektowicza, ale jak się już uporał z defektem rozpoczął pościg za resztą drużyny.

Drugi checkpoint i Marcin jedzie wciąż w pierwszej 15 open. Arek toczy bój z kolegą z eksdrużyny – Maćkiem, ale niestety nie udało mu się go dogonić. Pech w tym sezonie też nie opuszcza Grzesia. On też ma przygodę z oponą, ale jako wytrawny serwisant radzi sobie z tym o niebo lepiej niż Wojtek i nie traci na to prawie 20 minut a zaledwie cztery. Janek za drugim checkpointem zalicza klasyczny zgon – po 2,5 h jazdy nastąpiło odcięcie prądu. Kontuzja z początku sezonu i niemożność dobrego przygotowania do sezonu oraz brak bazy na dłuższe dystanse zbierają swoje żniwo. Ale Janek się niczym nie przejmuje i wypiera optymalne wyjście z sytuacji. Przeleżał kryzys w trawie, po czym kontynuował jazdę do mety w towarzystwie Marty.

Na metę dotarli wszyscy z drużyny, choć w różnych nastrojach. Marcin trochę stracił i ostatecznie przyjechał na 22 miejscu. Arek – ciepłolubny kolarz w tych warunkach zrobił bardzo dobry wynik ustalając rekordową zdobycz na górskiej trasie na 325 pkt. Grześ też dobrze pojechał, choć szkoda jego defektu. Także z bardzo dobrej strony pokazała się Marta tracą tylko nieco ponad 22 min do zwyciężczyni w swojej kategorii. Kasia mimo braku treningu i trochę słabszego wyniku była zadowolona, że trasę ukończyła. Wojtkowi niestety humor nie dopisywał, ale za to zdobył dużo nowych doświadczeń, które miejmy nadzieję, że zaowocują w przyszłości.

Po zawodach mieliśmy jeszcze dwie przygody – Kasia i Marcin mieli bliskie spotkanie z wałbrzyską latarnią. O dziwo z tą samą… chyba jakaś agresywna była w stosunku do przechodniów i rowerzystów. Na szczęście w przypadku Kasi skończyło się to bez szkód. Natomiast przypadek Marcina okazał się gorszy – miał mocno stłuczone żebra. Jego najbliższe starty stanęły pod znakiem zapytania ale lekarze chyba staną na wysokości zadania i obiecali, że Marcin da radę wystartować w Istebnej.

Poz. Kat. Imię i nazwisko Czas Strata open
22/2 M4 Marcin Reczyński 03:15:52.5 +00:23:05
44/24 M2 Arkadiusz Biczewski 03:32:12.4 +00:39:25
82/15 M4 Grzegorz Tympalski 03:53:00 +01:00:13
99/36 M2 Wojciech Bukowiecki 03:58:56.8 +01:06:09
160/45 M2 Janek Szczepański 04:27:59.5 +01:35:12
161/4 K2 Marta Ryłko 04:28:00.3 +01:35:13
204/8 K2 Katarzyna Machalica 05:07:28.9 +02:14:42

#6 Korbielów

Szósta edycja Powerade Volvo MTB Maraton miała miejsce w Korbielowie. Stawiliśmy się tam w męskim składzie, dziewczyny niestety nie mogły wystartować. Trasa była bardzo podobna do zeszłorocznej z małymi, tylko kosmetycznymi zmianami. Najlepsze smaczki zostały nieruszone. Niestety aura jak na wakacyjne miesiące nas nie rozpieściła… po raz drugi na zawody po pięknych słonecznych dniach przychodzi załamanie pogody na same zawody. Nasi szpiedzy donieśli, że w piątek było oberwanie chmury a w sobotę, kiedy zjawiliśmy się na starcie cały czas mżyło a temperatura oscylowała w granicach 12 stopni.

Start był stosunkowo łatwy, bo prowadził w dół, ale zaraz potem był kultowy podjazd. Prawie 300 m w pionie na dystansie niecałych 5 km. Wszystkim poszło to solidnie w nogi. Z naszej ekipy jak zwykle najsprawniej radził sobie Marcin. Dalej w trzy osobowym zestawie tasowali się Arek, Janek i Wojtek. Dalej jechali Grześ, Piotr, Alan i Tomek. Marcin cały dystans pilnował wysokiego, 19 miejsca open. Sprzyjający mikroklimat Korbielowa oraz Beskidu Żywieckiego dodaje niesamowitej mocy Arkowi. Pomimo bardzo stromych podjazdów i wymagających, ultratechnicznych zjazdów za którymi nie przepada, Arek czuł się na trasie jak ryba w wodzie. Tuż za pierwszy podjazdem odrywa się od Janka jadącego tuż przed Wojtkiem i pozostawia ich mocno w tyle. Wojtek gubi koło Janka w okolicach Trzech Kopców.  Dalej mimo niesprzyjających warunków swoim tempem jedzie Grzegorz i Piotr. Alan nie uniknął po raz kolejny przygód i po upadku uszkodził klamki hamulcowe, co skutecznie uniemożliwiło mu zjeżdżanie. Mimo to Alan mieści się w limicie czasu i zostaje wpuszczony na dalszą część trasy mega. Tomek niestety już nie mieści się w limicie i zostaje skierowany na trasę mini.

Dalsza część trasy przebiega bez większych emocji. Każdy jedzie swoim tempem po znanych z zeszłego roku szlakach. Zaskoczeniem na trasie jest lekka modyfikacja zjazdu zielonym szlakiem z Rysianki. Mimo zmian zjazd ten jest nadal atrakcyjny i niczego mu nie brakuje. Hamulce można na nim dobrze usmażyć a tarcze rozgrzać do czerwoności. Tuż za drugim bufetem czeka na nas Tomek, który został zmuszony do pojechania dystansu mini. Tam pomaga Arkowi i Jankowi na bufecie. Na Wojtka się nie doczekał. Marcin wciąż lideruje w naszej ekipie i w końcówce wyścigu nie daje sobie odebrać fenomenalnej, 19 pozycji open oraz 2 miejsca w M4. Arek jedzie wciąż jak natchniony aż do ostatniego zjazdu, na którym nieszczęśliwie myli trasę. Na pomyłce stracił około 6 min i w efekcie, czego przyjechał za Wojtkiem, który od drugiego bufetu złapał drugi oddech i w szybkim tempie minął mocno już zmęczonego Janka. Tak mocnej końcówki nie wskazywała słaba jazda w pierwszej części dystansu. Grześ będąc dobrze przygotowanym zmaga się na trasie z jakimś osłabieniem i ogólną niemocą. Mimo tego do mety dojeżdża z całkiem dobrym wynikiem. Piotr konsekwentnie realizuje założenia trenera i z maratonu na maraton jego pozycja w peletonie się poprawia. Z ósemki naszych, teamowiczów jako siódmy dojeżdża Alan. Dla niego na tym maratonie największe brawa z wytrwałość i ukończenie zawodów mimo poważnych problemów technicznych. Tomek niestety kończy tylko trasę mini i zalicza DNF.

Msc. Open Msc. Kat Imię i nazwisko Czas Strata
19 2/M4 Marcin Reczyński 03:41:40.1 +00:34:41
34 13/M2 Wojciech Bukowiecki 03:57:58.5 +00:50:59
35 14/M2 Arkadiusz Biczewski 03:59:39.2 +00:52:40
38 15/M2 Janek Szczepański 04:04:20.3 +00:57:21
62 10/M4 Grzegorz Tympalski 04:24:45.3 +01:17:46
130 23/M4 Piotr Cisowski 05:20:38.6 +02:13:39
186 44/M2 Alan Goss 07:29:01.5 +04:22:02
DNF DNF Tomasz Markiewski DNF DNF