#2 Złoty Stok

Pięknego, słonecznego poranka rozpoczęliśmy oficjalne ściganie w prawdziwych górach. Jak co roku pierwszy tysiąc w górę na maratonie pęka w Złotym Stoku. Tym razem na dystansie 39 km wykręciliśmy 1500 metrów w pionie. Trasa stosunkowo łatwa – 4 podjazdy i 4 zjazdy ale za to dają popalić. Trasa niezmienna od lat – przez Jawornik, Orłowiec i do Lutyni. Stamtąd bardzo męczącym podjazdem zdobyliśmy Górę Borówkową. Ze szczytu najtrudniejszy zjazd po porzecznych korzeniach i momentami kamieniach wielkości małego telewizora. Chyba każdy zawodnik pod koniec zjazdu, po cichu w duszy błaga o jakiś podjazd. Na koniec zjazdu ręce i ramiona już tak bolą, że można zapomnieć jak się nazywasz. Potem jeszcze jedna sztajfa w górę i szutrowy zjazd do mety na którym można podkręcić średnią prędkość maratonu o dobrych kilka km/h.

Marcin na trasie jak zwykle wyrwał z czołówką. Tempo było tak duże na pierwszym podjeździe, że niektórzy najmocniejsi zawodnicy oddychali rękawami… a to dopiero był początek. Marcin wytrzymał szalone tempo i podjazd na Górę Borówkową skończył przed Dominikiem Oględzieńskim z Cyklotrenera który miał w zwyczaju go regularnie objeżdżać. Podjazd podjazdem ale na zjeździe Dominik nie odpuszcza Marcinowi i w stylu iście zjazdowym mija naszego lidera. Wyrobionej przewagi nie oddaje już do końca. Marcin jednak w swojej kategorii jest nadal bezkonkurencyjny – drugi raz z rzędu najwyższy stopień na pudle. Góra Borówkowa ma to do siebie że lubi rozdawać karty. Ja ścigam się w tym sezonie zaciekle z Wojtkiem Dela z Profidea S-Works. Na borówkach byłem pierwszy i to ja prowadziłem przez większość zjazdu. O tyle było to fantastyczne uczycie że Wojtek z Profidea zjeżdża lepiej niż ja a musiał się mocno naginać aby utrzymać szalone tempo na zjeździe. Niestety jeden błąd powoduje zamianę miejsc i do ostatniego podjazdu to ja gonię kolegę. Na 3 km przed metą rozpoczynam finisz, szutrowe zakręty pokonujemy na granicy przyczepności ale to mój rywal okazuje się sprytniejszy tuż przed finiszem i ogrywa mnie na kresce jak zółtodzioba. Mimo przegranego pojedynku jestem bardzo zadowolony ze startu. Parę minut za nami dojeżdża Janek który zaczyna wchodzić na coraz wyższe obroty. W Karpaczu może już dobrze pogonić niektórych zawodników. Arek niestety nie może odpalić nogi po raz kolejny. Relacja oczami Arka przybliży szczegóły. Karolina cały maraton zacięcie ścigała mocniejsze koleżanki walcząc o jak najwyższą pozycję. Na ostatnim stromym i krótkim zjeździe odskakuje dwóm koleżankom, w tym jednej bezpośredniej rywalce w kategorii. Na mecie okazuje się, że wyrobiła nad zawodniczką z Gomoli 2 min 30 sek. a nad koleżanką z kategorii – Olgą Niewiarowską – Trek Gdynia – równe 3 min. Dzięki temu po raz kolejny wskakuje na pudło. Mart przyjeżdża 7 minut po Karolinie co pozwala jej zając dobre, 8. miejsce. Piotr nas już przyzwyczaił do tego, że na każdym maratonie jest progres. Nie inaczej było tym razem – wynik z zeszłego roku poprawił o 6 minut. Grześ i Tomek dojechali maraton w swoim tempie. Grześ jak zwykle drażni niektórych kolegów z kategorii. Mimo że w tym roku nie jest tak szybki pod górę to kocie ruchy i bajeczna technika na zjazdach pozostały.

Gratulacje należą się naszej najlepszej kibicce – Teresie Markiewskiej. Mimo iż z powodu wielu obowiązków zawodowo rodzinnych nie ma czasu trenować startowała z nami w Złotym Stoku. Mimo wielu przeciwności i małej ilości kilometrów treningowych pokonała wymagającą trasę maratonu pokonując przy okazji jeszcze kilka zawodniczek i zawodników.

Msc. Open Msc. Kat. Kat. Imię i nazwisko Czas Strata
37 1 M4 Marcin Reczyński 2:13:56,19 +00:17:32,16
54 27 M2 Wojciech Bukowiecki 2:21:18,68 +00:24:54,65
93 38 M2 Janek Szczepański 2:30:56,98 +00:34:32,95
110 43 M2 Arkadiusz Biczewski 2:35:13,84 +00:38:49,81
138 20 M4 Piotr Cisowski 2:42:57,97 +00:46:33,94
159 3 K2 Karolina Kukuła 2:48:07,26 +00:51:43,23
199 8 K2 Marta Ryłko 2:57:50,40 +01:01:26,37
202 32 M4 Grzegorz Tympalski 2:58:33,01 +01:02:08,98
297 103 M3 Tomasz Markiewski 3:44:23,76 +01:47:59,73
328 117 K2 Teresa Markiewska 4:18:49,03 +02:22:25,00